fbpx
Strona Główna NewsyAktualności Time Bomb: Rewolucja we francuskim rapie

Time Bomb: Rewolucja we francuskim rapie

by Tymek
146 wyświetleń

Time Bomb: Rewolucja we francuskim rapie

W połowie lat 90. paryski kolektyw Time Bomb – powołany do życia przez DJ Seka oraz braci Vlavo (Ricky’ego i DJ Marsa) – wstrząsnął francuskim rapem tak silnie, że od tamtej pory historię gatunku dzieli się na „przed” i „po” Time Bomb. Choć intensywny okres ich działalności zamyka się głównie w latach 1995–1997, efekt to prawdziwe trzęsienie ziemi na scenie: nowa szkoła pisania, akcentowania i rymowania, która na trwałe zmieniła brzmienie i ambicje rapu z Francji.

Narodziny i „złoty skład”

Scena lat 90 miała już swoich bohaterów (NTM, IAM, MC Solaar), ale Time Bomb postawiło na coś innego: bezkompromisowy kult techniki i pióra. Pod jednym szyldem znaleźli się wybitni MC’s: Lunatic (Booba i Ali), X-Men (Ill/Hill G i Cassidy), Oxmo Puccino, Hi-Fi, Pit Baccardi, Diable Rouge, a także bliscy współpracownicy kolektywu. Spotykali się na imprezach, w mieszkaniach i studiach; rymy krzyżowali godzinami, podnosząc poprzeczkę z każdym wersem. W 1995 roku pojechali do Nowego Jorku – miejsca-źródła – a po powrocie rozpoczęli serię nagrań, które uformowały legendę.

Big bang: taśmy, maxi i hymny

Kompilacja Time Bomb Volume 1 otworzyła wrota: na tracklistę weszły m.in. X-Men z „J’attaque du Mike”, „L’homme que l’on nomme Diable Rouge” oraz hymn „Time Bomb Explose”. Ten ostatni, z nowojorską energią i paryskim akcentem, skondensował etos kolektywu: drapieżną dykcję, wielopiętrowe rymy i pamiętne zawołania („Time Bomb explose, combien de blessés, fils?”). Wkrótce środowisko żyło też freestyle’ami – legendarny, wulgarno-brawurowy „freestyle d’enculés” – i ulicznymi przebojami jak „Les Bidons Veulent Le Guidon”. To był rap, który jednocześnie czcił korzenie i wprowadzał własną, paryską normę.

Rewolucja w wysławianiu się i technice

Time Bomb dokonało przewrotu językowego. Booba mówił wprost o „révolution dans l’élocution” – zmianie sposobu mówienia na bicie. Chodziło o cięcia i przestawki składni, gwałtowne skróty, onomatopeje i „swing”, który przesuwał akcent z sensu „prosto z kartki” na rytm, oddech i intonację. Jak wspominał Pit Baccardi, tematy zaczęto traktować inaczej; jak dopowiadał Cassidy – łamano reguły, by zyskać nowe możliwości artykulacji. Wielu MC’s poruszało się między francuskim a językami wynoszonymi z domu rodzinnego (arabski czy wolof), wzbogacając brzmienie i metaforykę. Efekt? Rap przestał być tylko „słowami na muzyce” – stał się rzeźbą w rytmie.

Rywalizacja, która pchała wyżej

Motorem napędowym ekipy Time Bomb była zdrowa rywalizacja. Na sesjach – często w domu Ill’a – rapowano całymi dniami, porównywano zwrotki, dopracowywano flow. Zasada była prosta: zadziwić kumpla. DJ Mars podkreślał, że zbyt szybkie komplementy spowalniają progres – więc lepiej było odpowiadać nową, jeszcze lepszą zwrotką. Ta spirala ambicji wyniosła ekipę „w stratosferę”.

Radiowa fala i klasyki katalogu

Choć ich płyt próżno było szukać na sklepowych półkach, to ekipa Time Bomb panowała w eterze. Freestyle’e na antenie radia Générations (m.in. w audycjach „Original Bombattak”) pompowały hype i rozbudzały wyobraźnię słuchaczy. Z tego okresu pochodzą klasyki:

„Le Crime paie” (Lunatic) z kompilacji Hostile Hip Hop (1996) — zwiastun wielkiej kariery Booby,

„Retour aux pyramides” (X-Men) z soundtracku do filmu Ma 6t va crack-er — wizytówka lirycznej precyzji i barwy,

„Pucc’ Fiction” (Oxmo Puccino & Booba, 1997) z kompilacji L’432 — mistrzowski storytelling na poziomie „kinematograficznym”.

Szturm na stolicę

Skala oddziaływania wyszła daleko poza podziemie. W 1997 roku showcase w sklepie FNAC (francuski odpowiednik Empiku) w 17. dzielnicy Paryża wymknął się spod kontroli. Mimo rosnącego uznania, na początku 1997 r. płyt z udziałem Lunatic, X-Men, Hifi czy Oxmo Puccino, wciąż było jak na lekarstwo, a słabo zorientowani w obiegu mixtape’ów i audycji organizatorzy imprezy przewidzieli zaledwie 200 widzów. Niedoszacowanie okazało się kosztowne: pojawiło się co najmniej trzykrotnie więcej osób (według dyrektora sklepu), a według uczestników nawet dziesięć razy więcej (ponad 2 tysiące!). Tłum gromadził się przy avenue des Ternes już od 15:00, choć start przewidziano na 17:00. Cassidy wspominał, że już przy wyjściu z metra widać było rzekę ludzi, a piętro FNAC-u „było nabite po sufit”. W obliczu ryzyka szybko zapadła decyzja o odwołaniu koncertu; na „pierwszą linię” wysłano Alego i Hifi, by ogłosili złą wiadomość i uspokoili publikę. Bezskutecznie. Wśród trzasku tłuczonego szkła i wyjących alarmów FNAC przy Ternes został splądrowany; wozy CRS pojawiły się natychmiast, lecz większość szabrujących zdążyła zniknąć. Ten dzień stał się obrazem symbolicznym: rap z przedmieść wszedł do centrum Paryża bez proszenia o pozwolenie, a stolica musiała liczyć się z jego energią.

Rozpad i ścieżki po Time Bomb

Paradoksalnie, jako label Time Bomb pozostawił niewiele „oficjalnych” wydawnictw. Jedynym albumem z pod ich skrzydła okazała się „Opéra Puccino” (1998) Oxmo Puccino – początkowo umiarkowany sukces sprzedażowo, dziś czczony jako pomnik francuskiego rapu.

Sam kolektyw rozszczelnił się już trochę wcześniej (a skala niedoszłego showcase we FNAC’u była początkiem końca ekipy): kontrakty, rozbieżne wizje, realia rynku fonograficznego. Lunatic (Booba i Ali) oraz Hi-Fi weszli w orbitę 45 Scientific, Pit Baccardi współtworzył label Première Classe, X-Men – mimo potencjału – nie zrobili tak dużej kariery, jak im wróżono. Za to Oxmo Puccino i zwłaszcza Booba utrzymali status ikon francuskiej sceny przez kolejne dekady.

Dziedzictwo: szkoła złotego mikrofonu

Time Bomb bywa nazywany „szkołą złotego mikrofonu” – nie przez przypadek. To nie był tylko skład, ale metoda: warsztat ponad wszystkim, rygor oddechu i dykcji, rymy wykuwane jak stal. Słychać ich wpływ w całym pokoleniu MC’s – od rzemiosła po odwagę formalną. Hołdy, takie jak „Time B.O.M.B” Nekfeu pokazują, że ta iskra kultowej ekipy nadal się tli, nawet wśród młodyszych pokoleń.

Dziedzictwo Time Bomb to przeniesienie środka ciężkości francuskiego rapu: z „dobrych tekstów” do świetnie zarapowanych tekstów. Od tej pory liczy się nie tylko co mówisz, ale w jaki sposób to mówisz – gdzie stawiasz akcent, jak tniesz frazę, jak trzymasz puls na bicie. To była rewolucja elokucji, która rozbrzmiewa do dziś.

Zobacz także